wtorek, 10 marca 2015

Transport publiczny

Byłem u fryzjera. Jak to u fryzjera, w pewnym momencie zaczęliśmy rozmawiać. Ponieważ miasto usiane jest remontami dróg, albo raczej jak należałoby to nazwać, ich całkowitą przebudową i budową to i wokół tego tematu zdażyło nam się rozmawiać.

Do miasta po ponad 40 latach przerwy wracają tramwaje. Okazało się, że komunikacja samochodowa nie do końca się sprawdza, gdy codziennie musi się przemieścić całe miasto. A w Polsce, gdzie większość ludzi mieszka w mieszkaniach własnościowych, ludzie zwykle nie mają możliwości przeprowadzki w miejsce znajdujące się bliżej ich miejscu pracy.

Budowa tramwajów, wymusiła reorganizację ruchu samochodowego i pieszego, przy czym do przesunięcia albo zwężenia chodnika piesi dostosowują się elastycznie, samochody i ich kierowcy aż tak elastyczni nie są ;-)

W mieście jest trochę więcej korków, trochę wolniejszy ruch i małe opóźnienia transportu publicznego, oraz gigantyczny gniew kierowców, którzy uważają, że miasto powinno należeć do nich.

Pani fryzjerka była strasznie oburzona, że dlaczego oni znowu coś rozkopują i przebudowywują zamiast zostawić stare i poprawić. Można by po prostu dokupić autobusów i problem byłby rozwiązany. Wg niej, nikt kto posiada samochód, z własnej woli nie przesiądzie się na jazdę tramwajem (powiedziane tonem, który sugerował niechęć do tego ostatniego).

Delikatnie, zwróciłem jej uwagę, że na zachodzie próbowano już rozwiązania, w którym podporządkowywano całe miasta dyktaturze samochodów. W żadnym miejscu takie rozwiązanie się nie sprawdziło. Miasta gotowe na szukanie lepszych sposobów na transport próbują różnych kombinacji rozwiązań alternatywnych: ruch pieszy, rowerowy oraz głównie transport publiczny. Riposta Pani była jednak tak trafna, że nie potrafiłem podnieść żadnego argumentu:
To niech budują ten transport publiczny, a nie rozkopują miasto, żeby tramwaje zrobić.
To zdanie było dla mnie niczym olśnienie. Zdałem sobie sprawę, że ludzie mogą nie rozumieć i nie zdawać sobie sprawy z tego, że fizycznie niemożliwe jest przemieszczenie się wszystkich mieszkańców przy pomocy samochodów. Niemożliwe jest też ich zaparkowanie, a na pewno nie darmowe, w gęsto zabudowanych obszarach. Uświadomiło mi to też, że pojęcie transportu publicznego niekoniecznie jest jasne i przejrzyste.

Myślę, że tutaj jest świetne miejsce dla gazet, które mogłyby ten problem poruszyć i stworzyć wręcz cykl artykułów obrazujących jak komunikacja w miastach wyglądała w przeszłości, jak wygląda teraz, a jak wygląda w przyszłości (Kopenhaga?).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz