A teraz kilka ciekawostek:
- Oprocentowanie nominalne w skali roku (kwota od 500 zł - do 150 000 zł): 9,99%
- Prowizja za udzielenie kredytu: 1,8% - 5% kwoty kredytu, min. 55,00 zł
- Prowizja za podwyższenie kredytu: 1,8% kwoty podwyższenia
- Prowizja za odnowienie kredytu: 1,8% kwoty odnowienia, min. 55,00 zł
- Opłata za sporządzenie aneksu do Umowy o kredyt odnawialny: 150 zł
- Ubezpieczenie Spłaty Kredytu (ubezpieczenie opcjonalne): 0,35% miesięcznie od średniego salda zadłużenia (min. 0,98 zł)
Czyli, powiedzmy, że kwota kredytu, który bym dostał to 5tys, na początek wszytkie opłaty wyniosłyby (dla przeciałów przyjmuję wartość średnią) bagatela:
- za udzielenie kredytu: 3.4% czyli 170zł,
- oprocentowanie 9.99% rocznie, czyli 500zł rocznie,
- ubezpieczenie to 0.35%, czyli ekstra 17.5zł jeżeli byłbym na minusie przez cały miesiąc
Warto też zwrócić uwagę, że 500zł to minimalny roczny koszt, czyli jeżeli chcemy podpisać umowę na mniejszą kwotę kredytu, to jego koszt względny rośnie.
Jako, że codziennie poruszam się po mieście pieszo, to mam odpowiednio dużo czasu, żeby przyglądać się otaczającym mnie formom, chodnikom, drogom, kierowcom i otaczającej zabudowie. Zwróciłem uwagę na to, że jesteśmy jako społeczeństwo otoczeni reklamową presją na kredytobranie. Na każdym kroku znajdują się reklamy banku X, które zachęcają do wyjątkowo niskiego oprocentowania i zadłużania się. Czy nie wyciągnięto żadnych wniosków z niedawnego kryzysu? Zadłużanie się społeczeństwa ponad jego możliwości nie przynosi dobrych efektów, tak, pobudza gospodarkę, ale to jak silnik na nitro, szybciej się zużywa, a czasami wybucha.
Reklamy napojów alkoholowych w Polsce są zabronione, wynika to ze szkodliwości alkoholu dawkowanego nieumiejętnie (http://prakreacja.pl/zakaz-reklamy-alkoholu/). Skoro zabroniliśmy reklam alkoholu, to może przyszedł czas na zakaz reklamy kredytów? Reklamować nie mogą się prawnicy, lekarze, to dlaczego jest w porządku reklamować kredyty?
Wydaje mi się, że obecna sytuacja, która w pewien sposób przypomina tą sprzed 2008 może zakończyś się równie tragicznie.
Jako, że codziennie poruszam się po mieście pieszo, to mam odpowiednio dużo czasu, żeby przyglądać się otaczającym mnie formom, chodnikom, drogom, kierowcom i otaczającej zabudowie. Zwróciłem uwagę na to, że jesteśmy jako społeczeństwo otoczeni reklamową presją na kredytobranie. Na każdym kroku znajdują się reklamy banku X, które zachęcają do wyjątkowo niskiego oprocentowania i zadłużania się. Czy nie wyciągnięto żadnych wniosków z niedawnego kryzysu? Zadłużanie się społeczeństwa ponad jego możliwości nie przynosi dobrych efektów, tak, pobudza gospodarkę, ale to jak silnik na nitro, szybciej się zużywa, a czasami wybucha.
Reklamy napojów alkoholowych w Polsce są zabronione, wynika to ze szkodliwości alkoholu dawkowanego nieumiejętnie (http://prakreacja.pl/zakaz-reklamy-alkoholu/). Skoro zabroniliśmy reklam alkoholu, to może przyszedł czas na zakaz reklamy kredytów? Reklamować nie mogą się prawnicy, lekarze, to dlaczego jest w porządku reklamować kredyty?
Wydaje mi się, że obecna sytuacja, która w pewien sposób przypomina tą sprzed 2008 może zakończyś się równie tragicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz