poniedziałek, 28 września 2015

Londyn to miasto dla?

Przypadek, bylem w Londynie na konferencji i postanowiłem zostać na tydzień. To unikalne doświadczenie.

Przepisy drogowe
Pierwsza rzecz, która wzbudziła mój niepokój, to to, że nikt, dosłownie nikt, nie przestrzega przepisów. Kierowcy zdają się nie dbać o światła, jeździć po bus pasach, a piesi przechodzą przez drogi w każdym miejscu. W tym wszystkich najbardziej niesamowite było dla mnie to, że nawet na tamtejszych przejściach dla pieszych, kierowcy mają de facto pierwszeństwo.

Sama konferencja odbywała się w City of London, w pobliżu Liverpool Street Station. Zakwaterowanie miałem w odległości pieszej. W ciągu kilku dni pieszo po Londynie przeszedłem blisko 40km i było to dla mnie fascynujące patrzeć jak to miasto żyje.

Tempo
Drugą rzeczą, która niesamowicie rzuciła mi się w oczy, to tempo, które jest tam narzucone. Po chodniku idzie się szybkim marszem. Zatrzymanie się, grozi stratowaniem ;-) Wszyscy pędzą, ulice pełne są barów, kawiarni i wszelkiego rodzaju przybytków "na wynos". To niesamowite.

Hałas
Trzecie spostrzeżenie, to hałas, intensywny ruch uliczny w połączeniu z brakiem przestrzeni publicznych powoduje taką kakofonię, że po 3h pobytu na mieście musiałem udać się w poszukiwaniu miejsca, gdzie panowałaby chociaż trochę zmniejszone natężenie dźwięku. Dźwięk jest tak natarczywy, że niemożliwe jest prowadzenie jakiejkolwiek komunikacji bez krzyku. Może londyńczycy są głusi i dlatego muzyki w samochodach i sklepach słuchają tak głośno?

Drzewa
Czwarta rzecz, to przestrzeń publiczna. Jest ona rozłożona bardzo nierównomiernie. Co z tego, że znajduje się w mieście kilka dużych parków, skoro tylko w niektórych miejscach? Ciekawe jest to, że są one ogrodzone (dość rzadko spotykane w Polsce).

Architektura
Kolejną rzeczą, było to jak przytłaczająca okazałą się architektura tego miasta. Wieżowce mieszkalne stojące okno w okno bez krzty zieleni przy samych 1.5metrowych chodnikach, oddzielone 3 pasami asfaltu. Monotonne bloki ciągnące się na kilkaset metrów. Zniszczone budynki w centrum. Dla mnie bardzo męcząca architektura.

Rozumiem, że wiele z tych budynków samo w sobie jest arcydziełami, ale w kompozycji i będąc na miejscu wyglądają przytłaczająco. Gdyby wyrwać je z kontekstu, ale one istnieją w tym kontekście. Nie są samotnymi wyspami. Na tym polega też cały trik (ah ten modernizm).

Bary na rogach
Ilość barów i restauracji w mieście jest niesamowita. Zwrócił mą uwagę specyficzny styl barów, ciemne drewno, ze specyficznymi elementami zdobiącymi ;-) W ciągu tych kilku dni, które tam spędziłem, były one codziennie pełne.